Kosmetyki marki The Ordinary wywołały niemałą burzę w internecie – są nieprzyzwoicie tanie, mają proste składy, a przez wysokie stężenie składników aktywnych są niezwykle skuteczne i potrafią zdziałać cuda na naszej skórze. Niestety, przez nieumiejętne stosowanie możemy też zrobić sobie nimi krzywdę. Testuję kosmetyki The Ordinary już od 1,5 roku i po tym czasie postaram się odpowiedzieć na pytanie – co warto kupić z oferty The Ordinary, od czego lepiej trzymać się z daleka oraz które z tych kosmetyków doczekały się lepszych zamienników dostępnych na rynku.
Gdzie kupić kosmetyki The Ordinary?
Zacznijmy od tego, gdzie kupić kosmetyki The Ordinary, bo wbrew pozorom to nie taka oczywista kwestia. Największe hity takie jak „krwawy peeling” w większości drogerii internetowych zazwyczaj są wykupione i trzeba na nie „polować”. Mimo wszystko warto tam zajrzeć i się upewnić. Szeroką gamę kosmetyków z The Ordinary oferuje drogeria Cosibella, ale także wiele z nich znajdziecie na douglas.pl lub asos. Gdy jednak Wasz upatrzony kosmetyk jest niedostępny, w tym momencie najlepszym rozwiązaniem będzie złożenie zamówienia na oficjalnej stronie producenta, czyli Deciem.com. Najlepiej składać tam większe zamówienia, gdyż od 25 euro wysyłka jest darmowa, a w przypadku wydania mniejszej kwoty, wysyłka kosztuje 4.99 euro. Jednak tam zazwyczaj wszystkie kosmetyki, nawet największe hity – są dostępne. Odradzałabym też zamawianie kosmetyków na allegro, amazonie lub aliexpress, bo to może skończyć się tragicznie dla Waszej skóry – bardzo łatwo trafić na podróbki, które opakowaniem w 99% przypominają oryginał, więc nawet nie przyjdzie Wam do głowy, że może być to podróbka.
Od czego zacząć i co warto wiedzieć?
Niestety, kosmetyki marki The Ordinary wcale nie są proste w użyciu – nie możemy po prostu kupić kilku z nich i zacząć używać jak i kiedy nam się podoba, bo zniszczymy sobie cerę. Kosmetyki te wymagają specyficznej wiedzy o tym, co można ze sobą mieszać, których składników aktywnych nie można ze sobą łączyć lub w jakiej kolejności nakładać kosmetyki na bazie wody, oleju lub kwasy. Zanim zaczniemy (a najlepiej zanim je kupimy!), warto trochę się dokształcić, obejrzeć filmy na YouTube o tej tematyce, poczytać w internecie lub zajrzeć bezpośrednio na stronę producenta – tam też znajdziecie dużo informacji na temat stosowania kosmetyków, czego nie można ze sobą łączyć oraz przykładowe rutyny pielęgnacyjne – to bardzo ułatwi Wam wybór, co dokładnie kupić. Jeśli kupicie wszystkie największe „hity” z The Ordinary, od razu mogę Wam powiedzieć, że i tak nie możecie stosować ich w jednej pielęgnacji, więc taki zakup przyniesie tylko frustrację. Dlatego warto zaplanować całą pielęgnację jeszcze przed zakupem. Oprócz tego zawsze pamiętajcie o stosowaniu kremu z filtrem na dzień (nawet zimą!), aby uniknąć przebarwień – zwłaszcza jeśli do swojej pielęgnacji wdrażacie kwasy lub retinol.
Które kosmetyki z oferty The Ordinary warto kupić?
AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution (krwawy peeling)
Przejdźmy do najważniejszego! Co warto kupić z oferty The Ordinary? Chyba nie zaskoczę Was, mówiąc, że AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution, znany jako „krwawy peeling” to absolutny pielęgnacyjny must-have! Jest to najlepszy kosmetyk jaki kiedykolwiek miałam i „hype” na niego jest całkowicie uzasadniony. Wcale nie dziwię się, że nie można go prawie nigdzie dostać. Rozjaśnia przebarwienia i redukuje blizny po trądziku, wygładza i nawilża, łagodzi stany zapalne i zapobiega powstawaniu niedoskonałości, spłyca drobne zmarszczki, znakomicie oczyszcza i zwęża pory oraz poprawia koloryt. W składzie znajdziemy między innymi alfa-hydroksykwasy, czyli kwas glikolowy, mlekowy, winowy, cytrynowy oraz beta-hydroksykwas, czyli kwas salicylowy. Oprócz tego produkt zawiera sok z liści aloesu, kwas hialuronowy, ekstrakt z liści pieprzu tasmańskiego, witaminę b5 oraz wyciąg z korzeni marchwi.
Nakładamy go na oczyszczoną, osuszoną twarz i zostawiamy jak maseczkę raz w tygodniu na maksimum 10 minut (nie dłużej, nie popełniajcie tego błędu!) – jest to bardzo wysokie stężenie kwasu, które tak naprawdę można spotkać tylko u kosmetyczki przy zabiegu złuszczania kwasami. A przynajmniej tak było do tej pory – krwawy peeling to tak naprawdę pierwszy produkt oferujący takie stężenia kwasów, ale odniósł taki sukces, że bardzo szybko doczekał się zamienników, które są już szeroko dostępne na rynku.
Jest to chyba jedyny kosmetyk, który naprawdę może zmienić Waszą skórę w 10 minut i efekty są widoczne gołym okiem – skóra naprawdę wygląda jak po zabiegu u kosmetyczki. Po zmyciu peelingu, dla lepszego efektu warto nałożyć nawilżającą maskę w płachcie, np. aloesowy Garnier – ja po zdjęciu maski nie zmywam jej, lecz wmasowuję w skórę, na to nakładam krem nawilżający i rano skóra jest nie do poznania.
Rose Hip Seed Oil
Olejek z nasion róży tłoczony na zimno, to według mnie niedoceniany hit marki The Ordinary. Działa przeciwzapalnie, rozjaśnia blizny i przebarwienia, poprawia koloryt skóry i nawilża, a także regeneruje i zmniejsza zaczerwienienia. Po nałożeniu go na noc, moja skóra rano wygląda znaczenie promienniej, jest gładsza, niedoskonałości są mniejsze, a koloryt jest wyrównany. Uważam, że w duecie z kwasem glikolowym, potrafi zdziałać cuda (kwas glikolowy, krem, na końcu olejek). Jest to naprawdę wspaniały produkt, który nie tylko jest bezpieczny i dobry na początek przygody z marką The Ordinary, ale też nada się do każdego typu cery – nada się nie tylko do cery mieszanej i problematycznej, ale też dojrzałej, suchej czy naczynkowej.
Retinol 1%
Retinol to jeden z moich ulubionych produktów, którego głównym działaniem jest działanie przeciwzmarszczkowe i redukcja drobnych zmarszczek, dlatego chwalą go sobie przede wszystkim osoby ze skórą dojrzałą. Ale nie tylko! Retinol rozjaśnia przebarwienia, działa przeciwzapalnie, nawilża, a u mnie doskonale sprawdza się na wszelkie wypryski i niedoskonałości – różnica jest już widoczna na następny dzień rano i twarz wygląda dużo lepiej. Jest to element mojej stałej pielęgnacji i stosuję go 3 razy w tygodniu – raczej odradzałabym codzienne stosowanie, bo zamiast pomóc, możecie zaszkodzić swojej skórze. Na początek przygody z retinolem, warto wyposażyć się w ten o niższym stężeniu, czyli 0,5% zamiast 1%. Retinol naprawdę zmienił moją cerę i jestem niesamowicie zadowolona z efektów, jednak ten od The Ordinary ma dość nieprzyjemną, oleistą konsystencję. Niedawno znalazłam super zamiennik, który działa tak samo dobrze, ale lepiej się wchłania i nie pozostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy – jest to retinol z The Inkey List. Tak jak pisałam powyżej, produkt ten na pewno wskazany jest dla posiadaczek cery dojrzałej, gdyż pomaga wygładzić oraz zredukować drobne zmarszczki, ale też cery mieszanej i tłustej.
Glycolic Acid 7% Toning Solution
Kwas glikolowy przede wszystkim oczyszcza i złuszcza naskórek, ale też reguluje pracę gruczołów łojowych, wyrównuje koloryt i wygładza, zmniejsza blizny potrądzikowe i przebarwienia. Formuła zawiera także sok z liści aloesu oraz ekstrakt z liści pieprzu tasmańskiego, dzięki czemu produkt działa przeciwzapalnie oraz łagodząco. Stosujemy go jak tonik i na to nakładamy np. krem, a ja dodatkowo – jak już wspomniałam wcześniej, uwielbiam stosować go razem z Rose Hip Seed Oil, bo to połączenie działa cuda. Będzie to idealny produkt dla skóry tłustej i mieszanej, z niedoskonałościami i zaskórnikami, lub też przebarwieniami. Niestety, na początek przygody z kwasami może być on ciut za mocny, dlatego zaczęłabym od delikatniejszych kwasów, np. kwasu mlekowego.
Lactic Acid 10% + HA
Lactic Acid 10% + HA to moja kolejna perełka. O ile po kwasie migdałowym nie widziałam większych efektów, to ten peeling z kwasem mlekowym oraz kwasem hialuronowym sprawdza się u mnie doskonale i jestem nim zachwycona. Jest dostępny w dwóch stężeniach, 5% oraz 10%, więc na początek warto wybrać to mniejsze. Produkt przede wszystkim oczyszcza, nawilża, delikatnie złuszcza martwy naskórek oraz wygładza i wyrównuje koloryt. Ma także właściwości antybakteryjne i przeciwstarzeniowe – dlatego jest to produkt właściwie idealny do każdego rodzaju skóry – dojrzałej, mieszanej, suchej i odwodnionej. Tak jak pisałam powyżej – jeśli dopiero zaczynamy swoją przygodę z kwasami, ten będzie idealny na początek.
Których kosmetyków z The Ordinary nie polcecam?
Mineral UV Filters
To zdecydowanie mój największy wróg z The Ordinary. Nigdy nie miałam okazji używać gorszego SPF. Bardzo ciężko się rozprowadza, bieli – po nałożeniu jest się białym jak ściana. Na dodatek wysusza i podkreśla wszystkie suche skórki, a konsystencja jest bardzo tępa.
Niacinamide 10% + Zinc 1%
To co powiem, pewnie wzbudzi niemałe kontrowersje, ale to serum z witaminą B3 i cynkiem kompletnie się u mnie nie sprawdziło – miałam do niego wiele podejść i końcowo zużyłam 2 buteleczki, ale przy każdym użyciu moja skóra jedynie się pogarszała, a niedoskonałości zamiast znikać, pojawiały się. Zdecydowanie jest to produkt, który albo się uwielbia, albo nienawidzi – widać to też w opiniach na wizażu. Jedni są zachwyceni, a inni mają takie same doświadczenia jak ja, gdzie stan skóry jedynie się pogorszył i spowodował wysyp niedoskonałości. Dużo osób jest też zdania, że stężenie niacinamidu u The Ordinary jest zbyt wysokie. Według producenta, produkt przede wszystkim reguluje pracę gruczołów łojowych, działa przeciwzapalnie oraz wygładza i zapobiega powstawaniu przebarwień, także powinien sprawdzać się przede wszystkim u osób młodych, posiadających cerę tłustą, trądzikową lub z zaskórnikami.
Vitamin C Suspension 23% + HA Spheres 2%
To serum z witaminą C i kwasem hialuronowym zaskoczyło mnie bardzo nieprzyjemną konsystencją – pod palcami czuć jakby piasek. Produkt jest dziwnie tłusty i zostawia powłokę, która się nie wchłania. Niestety, nie zauważyłam też żadnych efektów. Według producenta działa przeciwzapalnie, przeciwzmarszczkowo, wyrównuje koloryt skóry i rozjaśnia przebarwienia.
Ascorbic Acid 8% + Alpha Arbutin 2%
Wygląda na to, że bardzo nie polubiłam się z produktami zawierającymi witaminę C od The Ordinary. Tak samo jak poprzedni produkt, ten ma nieprzyjemną oleistą konsystencję, a co gorzej, bardzo podrażnia. Wcześniej przetestowałam wiele serum z witaminą C i tylko po tym robiły mi się na twarzy czerwone placki i szczypało – na rynku znajdziemy dużo lepsze produkty z witaminą C, niż te od The Ordinary.
Produkty, do których mam neutralny stosunek
Przetestowałam też kilka kolejnych hitów od The Ordinary, o których w internecie jest bardzo głośno – między innymi Buffet, czyli serum z peptydami, Hyaluronic Acid 2% + B5, Alpha Arbutin 2% + HA, oraz Caffeine Solution 5% + EGCG, czyli serum pod oczy z kofeiną i zieloną herbatą. Niestety, w przypadku wszystkich tych produktów, nie zauważyłam żadnych efektów i mam do nich neutralny stosunek. Jeśli chodzi o ostatni kosmetyk, czyli serum pod oczy z kofeiną, może być to spowodowane faktem, że nigdy nie miałam problemu z opuchlizną lub cieniami pod oczami, stąd też ciężko zauważyć różnicę, ale myślę, że dla osób borykających się z tym problemem, może to być interesujący produkt i nie warto go przekreślać.
Podsumowując, marka The Ordinary na pewno zmieniła rynek kosmetyczny, oferując świetne produkty w bardzo niskich cenach, szczególnie gdy porównamy je do profesjonalnych, aptecznych preparatów, na które musielibyśmy wydać 100 czy 200 zł. Większość buteleczek kosztuje od 30 do 40 zł, a jest wręcz naładowana składnikami aktywnymi, które naprawdę są w stanie zmienić stan naszej skóry. Mimo tego, że przy testowaniu produktów, wiele z nich wcale nie przypadło mi do gustu, wciąż jestem wdzięczna, że miałam okazję przetestować kosmetyki tej marki, bo dzięki temu znalazłam swoich ulubieńców, którzy zajmują stałe miejsce w mojej pielęgnacji.
Dajcie znać czy mieliście już styczność z kosmetykami The Ordinary, które z nich polecacie i jakie są Wasze doświadczenia!
witam. jest wiele komentarzy odnośnie tego że po nałożeniu Retinolu 2% cera jest tłusta. W moim przypadku jest odwrotnie??? Dlaczego?
Autor
Ciężko powiedzieć – z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że konsystencja jest dość oleista i tłusta, więc po nałożeniu, zdecydowanie czuć ten kosmetyk na twarzy. Jeśli nie masz tego problemu – nic, tylko się cieszyć! 🙂
jak używać AHA 30% + BHA 2% PEELING SOLUTION? jakim kosmetykiem oczyścić twarz przed?
Autor
Ja zmywam makijaż olejkiem, następnie płynem micelarnym, a potem jeszcze oczyszczam twarz żelem do mycia twarzy. Na suchą i oczyszczoną skórę nakładam peeling na około 10 minut 🙂
Hej super artykuł właśnie się przymierzam do zakupu tych kosmetyków. Mam pytanie jaki rodzaj skory ma pani? Bo może mam podobna albo zupełnie inną, wiec może te kosmetyki z wit C będą dobre akurat dla mnie ☺️ dzięki, recenzja naprawdę pomogła
Autor
Mam cerę mieszaną, w kierunku tłustej. Jednak jeśli chodzi o te kosmetyki z wit. C, to nie sądzę, żeby zależało to od rodzaju cery – te są po prostu kiepskie i na 100% warto wybrać inną markę. Na wizażu też niestety mają słabe recenzje, więc to nie tylko moja opinia. Jeśli chodzi o inne produkty z wpisu, to jak najbardziej polecam! Pisałam wpis 2 lata temu i wciąż od tamtego czasu kosmetyki the Ordinary stosuję na codzień i jestem z nich zadowolona!
Super dziekuje