Na blogu pojawił się już osobny wpis, o tym czy warto odwiedzić Fuerteventurę i dlaczego wyspa nieco nas rozczarowała, ale też znajdziecie tam dużo informacji praktycznych – jak zorganizować wyjazd, gdzie się zatrzymać, trochę o pogodzie w zimie, lotach, cenach i jedzeniu. W zasadzie wszystko, co może Wam się przydać przed podróżą na wyspę, organizując wyjazd na własną rękę.
Wiem jednak, że wyjazdy z biurem podróży również mają swoich zwolenników. Będzie to idealna opcja dla osób, które same nie lubią zajmować się organizacją podróży, wyszukiwaniem lotów, czy noclegów. Ale nie tylko! W przypadku Wysp Kanaryjskich, pojawia się również bariera językowa – co tu dużo mówić, przydają się podstawy hiszpańskiego, bo z angielskim bywa tam różnie. W żadnym innym miejscu na świecie nie mieliśmy problemu, żeby dogadać się po angielsku (nawet we Włoszech, lub Hiszpanii kontynentalnej!), a na Wyspach Kanaryjskich, gdy zamówicie w restauracji po angielsku, konsekwentnie będą odpowiadać Wam po hiszpańsku. Jeśli chodzi o menu, również często jest jedynie wersja hiszpańska. Z tym problemem zmierzyliśmy się, lecąc w zeszłym roku na Gran Canarię i dzięki temu znamy już wszystkie hiszpańskie słowa zakrawające o tematykę jedzenia.
Kolejnym aspektem jest wynajem auta – Fuerteventura nie jest wyspą, po której z łatwością będziecie przemieszczać się komunikacją miejską. W zasadzie jest jej przeciwieństwem – a miasteczka, plaże i inne atrakcje są od siebie oddalone kilometrami drogi wśród surowych, pustynnych krajobrazów. Wynajem auta jest konieczny, jeśli chcecie cokolwiek pozwiedzać. Jeśli jednak nie macie prawa jazdy, lub po prostu nie czujecie się pewnie wynajmując auto w innym kraju, znowu, warto rozważyć wyjazd z biurem podróży, bo będziecie mogli skorzystać z szerokiej oferty wycieczek i nie martwić się o dojazdy. Kolejnym plusem takiego wyjazdu, może być cena, szczególnie, gdy wybieramy oferty Last Minute, co możecie zobaczyć na przykładzie oferty biura podróży Itaka.
Z kolei w tym wpisie dowiecie się co warto zobaczyć na Fuerteventurze – czyli najciekawsze miejsca, najpiękniejsze plaże, miasteczka oraz atrakcje.
El Cotillo
Zdecydowanie najfajniejszym miasteczkiem, które odwiedziliśmy jest El Cotillo. Urzekło mnie leniwą atmosferą, pięknymi zachodami słońca, oraz tym, że wieczorami tętni życiem i panuje tam fajny, autentyczny klimacik, a nie jest to typowo turystyczna destynacja. Tuż przy małej plaży w centrum miasteczka, Hiszpanie bawią się, grają na gitarze i czekają na zachód słońca popijając wino lub sangrię.
Oprócz tego, El Cotillo ma naprawdę niezłe restauracje, oto kilka poleceń:
-Olivo Corso (Pyszne hiszpańskie tapasy)
-La Vaca Azul (Paella! Warto zarezerwować wcześniej)
-Pizzeria Teperino
-Pizzeria Marameo
W El Cotillo, znajdziecie też 2 ciekawe plaże, El Cotillo Beach oraz La Concha.
Dunas de Corralejo (wydmy)
Dunas de Corralejo, czyli absolutne must-see na Fuercie! Jest naprawdę magicznie i bardzo polecam tu przyjechać na zachód słońca (słońce zachodzi od strony gór, a nie od strony oceanu, ale wciąż wygląda to naprawdę niesamowicie!). Ten pustynny obszar to jedna z fajniejszych rzeczy do zobaczenia na wyspie, przypomina to trochę klimaty z serialu Breaking Bad. W dodatku droga, którą jedzie się na wydmy wygląda jak z filmu – ciągnie się kilometrami i zawiewa na nią drobniutki piasek.
W tym miejscu chyba nie można pominąć nadmorskiego miasteczka Corralejo, które niezbyt nas urzekło. Turystyczne piekło, mnóstwo podejrzanych typków, którzy chcą coś sprzedać i niestety również mnóstwo słabej, turystycznej gastronomii wpadającej w smaki starszych, niemieckich oraz brytyjskich turystów. Jednak znalazłam dla Was kilka knajpek, które warto wspomnieć:
-TantaLuna
-13 Bistrot & Tapas
-Me Gustas Tu
Plaże
Piękne, rozległe plaże ze złotym lub drobnym białym piaskiem oraz błękitny ocean to znak rozpoznawczy Fuerteventury. Akurat takich plaż nie uświadczycie na żadnej innej z Wysp Kanaryjskich i pod tym względem Fuerta wymiata. Oto najpiękniejsze, które musicie odwiedzić:
– El Bajo Negro
– Playa del Dormidero
– Grandes Playas Corralejo
– Playa Larga
Wymienione wyżej plaże wszystkie znajdują się obok siebie i w zasadzie każda z nich będzie tak samo dobrym wyborem. Plaże położone są przy słynnych wydmach (Dunas de Corralejo) i w zasadzie ciężko powiedzieć, w którym miejscu kończą się wydmy, a zaczynają plaże. Mi najbardziej przypadł do gustu obszar między wydmami (okolice Playa del Dormidero), ponieważ prawie w ogóle nie było tam ludzi i rozkładając się za wydmami można było ochronić się przed uporczywie silnym wiatrem.
Po drugiej stronie wyspy, w okolicach El Cotillo, znajdziecie kolejne 2 piękne plaże. Woda ma turkusowy kolor, a piasek jest drobny i biały.
– La Concha
– El Cotillo Beach
Playa Morro Jable
Ta plaża zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Nie spodziewaliśmy się wiele po plaży w tak turystycznym miasteczku jak Morro Jable. Okazało się, że plaża jest jedną z fajniejszych na wyspie. Woda w okolicach Morro Jable ma piękny, błękitny kolor, a plaża jest rozległa i ciągnie się kilometrami wzdłuż turystycznego deptaku.
Playa de Sotavento
Plaża z błękitno-turkusową wodą, która uznawana jest za najpiękniejszą na Fuerteventurze, ale zdania są mocno podzielone. My należymy do tej drugiej grupy ludzi, która mocno się rozczarowała, ale mimo wszystko nie odradzam Wam – plaża jest dość unikalna, gdyż podczas przypływu tworzy się na niej piaszczysty przesmyk, z obu stron otoczony wodą. Pamiętajcie tylko, żeby sprawdzić czasy przypływów i odpływów, bo w każdy dzień są one o kompletnie różnej, przypadkowej godzinie. Fajnie, wygląda to z drona, ale niestety łatwo go stracić (plaża jest bardzo wietrzna). Dużo osób narzeka, że niestety nie jest to plaża do plażowania, bo przy zawiewającym w oczy piasku ciężko jest wytrzymać. Moje odczucia są mieszane, bo zamiast turkusu, przywitało nas bajorko o szarym kolorze.
Playa de Cofete
Majestatyczna, mroczna plaża, otoczona górami, a nierzadko też chmurami czy mgłą. Must-see na Fuercie. Niestety… tą plażę zostawiliśmy sobie na ostatni dzień, w który obudziła nas ulewa i granatowe chmury. I to w Moro Jabble, najbardziej słonecznym miasteczku na Fuercie. Z tarasu widzieliśmy góry, przez które jedzie się na Cofete (droga podobno jest średnia – nie ma asfaltu), a nad górami… jeszcze gorsze chmury i jeszcze większa ulewa. My odpuściliśmy, ale jeśli odwiedzicie tą plażę, koniecznie napiszcie w komentarzu, jakie są Wasze wrażenia.
Playa de Los Muertos – czarna plaża w miejscowości Ajuy, o której opowiadam poniżej 🙂
Ajuy
Odwiedziliśmy również miejscowość Ajuy – znowu mega turystycznie, sama wioska jest średnia, ale znajduje się tam czarna wulkaniczna plaża o nazwie Playa de Los Muertos (Plaża Umarłych), która zrobiła na mnie duże wrażenie. Wygląda trochę jak z innej planety, bo czarny piasek mieni się i wygląda jakby był zmieszany z brokatem. Całość wygląda naprawdę magicznie. Dodatkowo są tam ogromne, kilkumetrowe fale, które rozbijają się o klif i są bardzo niebezpieczne. Jednak nazwa plaży nie wzięła się z niczego – wielokrotnie fale wyrzucały tu ciała osób, które zginęły w oceanie.
Wiewiórki (pręgowce berberyjskie)
Po drodze dotarliśmy również na punkty widokowe: Mirador las Peñitas oraz Mirador del Risco de las Peñas, ale chyba największą atrakcją wcale nie był widok, tylko wiewiórki (pręgowce berberyjskie). Jednak zawsze fajnie jest zobaczyć zwierzęta w ich naturalnym środowisku, a tu była super okazja. Te jak widać już bardzo przyzwyczaiły się do ludzi, były nieco płochliwe, ale i tak przychodziły po jedzonko.
Playa del Bajo de la Burra (Popcorn Beach)
Słynna plaża “popcornowa” z charakterystycznymi ziarenkami przypominającymi popcorn. Legenda głosi, że co miesiąc z plaży ubywa aż 10 kg popcornowych kamyczków, które zabierają turyści, ale szczerze mówiąc ciężko wyobrazić sobie, że ktoś akurat śledzi wagę lub ilość kamieni na plaży, więc wrzucam to tylko jako taką ciekawostkę. Jak dla mnie, ta atrakcja jest mocno przereklamowana – popcorn jest wydeptany, rozdrobniony i w ogóle ciężko jest znaleźć jakieś większe ziarenka. Długo szukałam ich, żeby zrobić to zdjęcie. Dodatkowo, plaża znajduje się na kompletnym odludziu i prowadzi do niej szutrowa droga bez asfaltu. W pobliżu nie ma kompletnie nic innego do zobaczenia, więc niestety nie można jej odhaczyć „przy okazji”.
Morro Jable
Morro Jable to popularne i bardzo turystyczne miasteczko położone na południu wyspy. Szczerze – wiele się po nim nie spodziewaliśmy, ale okazało się całkiem przyjemne i pozytywnie nas zaskoczyło. Szczególnie przypadła nam do gustu piękna, ciągnąca się kilometrami plaża. Jest to idealne miasteczko na relaksujący wypoczynek. Niestety, mam złe wieści dla miłośników dobrej gastronomii – w Morro Jable niestety nie znajdziecie dobrego jedzenia. Wszystkie najlepiej oceniane na Google restauracje, które odwiedziliśmy, okazywały się bardzo kiepskie. Jednak na północy wyspy można było zjeść dużo smaczniej. Pobyt w Morro Jable na pewno też umilił nam nasz wspaniały apartament, który znalazłam na Airbnb i o którym opowiadam w osobnym wpisie (Fuerteventura – czy warto? Ceny, jedzenie, pogoda, gdzie się zatrzymać).
Betancuria
Odwiedziliśmy również dawną stolicę wyspy – Betancurię. Miasteczko jest bardzo ładne i fajnie było w końcu zobaczyć jakąś roślinność, bo Fuerta ma naprawdę suchy, surowy krajobraz. Jest tam zielono, ale też bardzo turystycznie, ciągle przyjeżdżają autokary z niemieckimi turystami. Znajduje się tam najstarszy kościół na wyspie. Jeśli chcecie sobie coś przywieźć z Fuerteventury, kupcie to właśnie tutaj, gdyż na wyspie ciężko znaleźć jakiekolwiek inne miejsce z pamiątkami.
Zjedliśmy w przypadkowej knajpce, której nie polecam, ale warto tu wspomnieć o niektórych lokalnych przysmakach, których warto spróbować na wyspie:
– Ziemniaczki Papas Arrugadas z 2 sosami (mojo rojo i mojo verde)
– Smażony kozi ser z marmoladą, który na Fuercie jest bardzo popularny
– Hiszpańskie krokiety
– Najlepszy na świecie napój kawowy czyli Barraquito (tego przegapić nie możecie!). Składa się z mleczka skondensowanego, Licor 43, espresso, spienionego mleka, cynamonu oraz skórki cytryny
Jeśli podobał Wam się wpis, zostawcie komentarz i koniecznie zajrzyjcie do drugiego wpisu o Fuerteventurze, a także do wpisu o naszej zeszłorocznej podróży na Gran Canarię:
Fuerteventura – czy warto? Ceny, jedzenie, pogoda, gdzie się zatrzymać
*Wpis powstał przy współpracy z biurem podróży ITAKA