Nasza podróż do Barcelony była bardzo spontaniczna i prawdopodobnie dlatego udała się pod każdym względem. Okazało się, że w lutym mam kilka wolnych dni na studiach, dlatego koniecznie chcieliśmy je wykorzystać i polecieć gdzieś dalej, głównie z tego względu, że u nas był środek zimy. Dziwnym trafem padło na Barcelonę, która wcale nie jest tak daleko jak chcieliśmy, ale po sprawdzeniu pogody, okazało się, że ma być pięknie, słonecznie, a przede wszystkim ciepło. Całą naszą podróż, łącznie z lotami i hotelem zaplanowaliśmy około tydzień przed wyjazdem i dzięki temu mogliśmy być pewni, że pogoda nas nie zaskoczy. Mimo tego, że po kilku pogodowych wpadkach omijamy Europę zimą, to jesteśmy przeszczęśliwi, że mogliśmy odwiedzić Barcelonę właśnie w lutym, a to z kilku powodów:
- Ceny – to na pewno bardzo pozytywny aspekt odwiedzania Barcelony w zimie. Oprócz niższej ceny hoteli i możliwości zatrzymania się tam, gdzie latem ceny sięgają zenitu, mamy też większy wybór i możemy trochę poprzebierać w ofertach.
- Pogoda – dla nas różnica pogodowa między Niemcami, a Barceloną była ogromna i właśnie to był najprzyjemniejszy element tej podróży. Gdy wyjeżdżaliśmy z Berlina, zostawiliśmy za sobą trzaskające mrozy, dlatego gdy w Barcelonie było 17 stopni i słońce, to mogliśmy poczuć, że jesteśmy w zupełnie innym klimacie i od razu zrobiło się wakacyjnie. Gdybyśmy pojechali latem, kiedy u nas też jest ciepło i słonecznie, na pewno w pełni nie docenilibyśmy takiej pięknej pogody.
- Tłok – mimo tego, że turystów wciąż było sporo, to doceniamy, że nie było ich tyle co latem. Jeśli chodzi o kolejki do atrakcji lub miejsce w restauracjach lub barach wieczorami, to naprawdę nie było na co narzekać, bo zawsze udało nam się coś znaleźć :).
- Morze – położenie Barcelony nad morzem bardzo sprzyja wypoczynkowi i nawet w zimie poczujemy tu śródziemnomorski klimat. Mimo tego, że gdy zamoczymy w morzu stopę, to nam odpadnie (testowane na własnej skórze!), to i tak można skorzystać z uroków plaży, poleżeć i poopalać się, a potem zjeść owoce morza w rybackiej dzielnicy.
- Jedzenie – hiszpańskie tapas to oczywiście zawsze dobry powód, żeby wybrać się do Barcelony!
Casa Batlló, Sagrada Familia, Park Güell
Barcelona czyli Gaudi! My zwiedziliśmy Casa Batlló, czyli fikuśną, modernistyczną kamienicę jego projektu, najważniejszy symbol Barcelony, czyli bazylikę Sagrada Familia oraz prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny obiekt w Barcelonie, głównie przez kolorową mozaikę, która znajduje się na każdym zdjęciu oraz pocztówce, a mianowicie Park Güell. Dla mnie panorama z Parku Güell nie ma sobie równych! Wzorzysta mozaika, w tle ogród z surrealistycznymi domkami, a na drugim planie widok na całą Barcelonę, tysiące kolorowych kamienic oraz morze na horyzoncie. Po prostu trzeba to zobaczyć!
La Boqueria
La Boqueria, czyli zaraz po Time-Out Market w Lizbonie, najlepszy bazar, hala targowa i stoiska restauracyjne w jednym! Trafimy tam wprost z La Rambla, czyli głównego deptaka w Barcelonie. Targowisko La Boqueria to istny raj na ziemi, znajdziemy tam największy wybór świeżych soków i koktajli, owoce morza, tradycyjne hiszpańskie szynki, sery oraz pyszne knajpki z tapas oraz rybami. Świetnym aspektem jest to, że wszystkie produkty są lokalne i świeże, dlatego warto spróbować tam hiszpańskich specjałów, a nawet jeśli nie jesteśmy miłośnikami hiszpańskiej kuchni, warto odwiedzić halę jako atrakcję turystyczną.
La Barceloneta
La Barceloneta, czyli nadmorska dzielnica Barcelony, nazywana też dzielnicą rybacką. Nas zachwycił zarówno port, pełny pięknych jachtów, ale także plaża, na której wygrzewaliśmy się w słoneczku. W uliczkach La Barcelonety warto zatrzymać się na lunch lub kolację, ponieważ znajdziemy tam wiele świetnych knajpek oferujących świeże ryby i owoce morza.
Barri Gotic
Barri Gotic, czyli najlepsza część wycieczki. Szczerze mówiąc, dla mnie Barcelona to kręte i wąskie uliczki, wiszące pranie, stare kamienice, a między tym wszystkim mini bary tapas, tętniące życiem wieczorami oraz sklepiki z ręcznie robionymi i lokalnymi produktami. My każdego dnia zwiedzaliśmy kolejne zakamarki tej dzielnicy i możemy śmiało powiedzieć, że udało nam się ją zwiedzić wzdłuż i wszerz. To chyba najlepsze wspomnienie z Barcelony – może zwykły spacer nie brzmi jak ciekawa atrakcja, ale uwierzcie, że spacer po dzielnicy gotyckiej to jest coś!
W ostatnim dniu wybraliśmy się także kolejką linową na wzgórze Montjuïc, żeby zobaczyć panoramę na wybrzeże Barcelony, a także zwiedziliśmy Castell de Montjuïc, czyli zamek na samym szczycie wzgórza ze świetnym widokiem na port.
Tapas w Barcelonie
Oczywiście nie zapominajmy o hiszpańskiej kuchni! Nam najbardziej spodobały się dwa tapas bary:
- Tosca Palau – my byliśmy tam dwa razy pod rząd i udało nam się spróbować właściwie wszystkiego, przez talerz hiszpańskich wędlin, serów, kiełbaski, kataloński chleb z pastą pomidorową, montaditos w najróżniejszych wersjach, aż po owoce morza. Wszystko było przepyszne!
- Restaurant Sensi Bistro – Nasz numer dwa, jeśli chodzi o tapas w dzielnicy gotyckiej! Jedzenie wyśmienite, a jaki klimat! 🙂 Poza tym obsługa była na 5+, potrafili dużo opowiedzieć, doradzić i czuliśmy, że znają się na tym, co robią. Polecamy!
Chociaż w Barcelonie zobaczyliśmy dużo więcej, to akurat te miejsca i atrakcje najbardziej zapadły mi w pamięć i chciałam się z Wami nimi podzielić. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do odwiedzenia pięknej Barcelony i podsunęłam ciekawe pomysły na zwiedzanie! Dajcie znać, czy Wam się podobało!
co to za hotel na początkowych zdjęciach?
Autor
Negresco Princess 4* Sup 🙂 Tutaj link do booking: https://bit.ly/2pUB0Bb.
Świetny opis Barcelony. Jestem Ada przez Ciebie mega zachęcona aby tam sie znaleźć i zobaczyć te wszystkie zakątki na własne oczy. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie -Eva.
Autor
Dziękuję! Bardzo mnie cieszy, że spodobał Ci się wpis. Właśnie pracuję nad następnym – Santorini już niedługo na blogu ;). Mam nadzieję, że Barcelona miło Cię zaskoczy!